Damon siedział przy kominku, w ręku
trzymał szklankę z koniakiem, upijał z niej łyki. Ktoś otworzył
drzwi wejściowe i zaczął iść w kierunku salonu. Wampir odstawił
szklankę i wstał, spojrzał w oczy swojemu bratu i zapytał
rodzicielskim tonem .
-Gdzieś ty do cholery był ?! Czemu
nie odbierałeś telefonu ? Knujesz coś ? - pytał, jednak Stefan
spokojnie usiadł na kanapie i złapał jego szklankę.
-Spokojnie braciszku, sprzątam tylko
to co zacząłem. - odparł i zaczął wpatrywać się w skaczące
iskry w kominie. W głowie kołowało mu się mnóstwo pytań, po
pierwsze skąd Penelope wiedziała tyle rzeczy, po drugie czy można
jej ufać, a po trzecie czy jej wiedźmy są wystarczająco silne by
otworzyć trumnę i wreszcie po czwarte, czy go nie zdradzi i nie
przystąpi do Klausa. Wiedział, że czasami jest nieobliczalna,
lekko szurnięta i lubi dewastować oraz zabijać, ale zawsze to były
zalety, zawsze to ratowało ich z niejednej niepożądanej sytuacji.
Spojrzał na swojego brata, Damon chodził w tą i z powrotem po
pokoju, w końcu wyszedł i wybrał czyjś numer.
-Bonnie ? Masz coś co w minimalnym
stopniu dało by nam cień nadziei na sukces ? -zapytał Damon.
Stefan zaśmiał się, zaczynał wątpić, czy Bonnie Bennett pomoże
im otworzyć trumny. Spojrzał na swój telefon, nie było żadnej
wiadomości od Penelope, wiedział, że minęło dopiero pół
godziny , ale bał się. Miał obawy co do wierzenia jej. Wstał i
poszedł na górę, wszedł do swojego pokoju, w jednej z szaf,
pośród tysiąca zdjęć i wycinków z gazet odnalazł starą
przeżółknięta kopert na listy, a w niej kilkanaście zdjęć z
1860 . Poproszono go dawno temu by jej spalił, zniszczył, ale nie
dotrzymał słowa, ukrył jej przed światem, przed Damonem i Eleną.
Nie chciał być teraz sentymentalny, ale mimowolnie uśmiechnął
się do siebie.
-Chyba jednak Klaus nie wyłączył Cię
całkowicie. - usłyszał za sobą głos swojego brata. Szybko
schował zdjęcia do kieszeni kurtki i wyszedł z pokoju.
Penelope usiadła na zakurzonej
podłodze, czekała, aż Elijah odzyska przytomność. Rozejrzała
się dookoła, w trumnie o którą się opierała leżał Koll, w
drugiej obok Elijaha – Finn. Nie miała za to bladego pojęcia, kto
jest w czwartej trumnie. Z tego co słyszała Mikael nie żyje,
Rebekah leży nieprzytomna w domu braci Salvatore. Przyszło jej
nawet przez myśl, że to po prostu pusta trumna, ale dla kogo, dla
Klausa ? Mało prawdopodobne. Nagle usłyszała łapczywe łapanie
powietrza przez Elijah'a, wstała z podłogi, zarzuciła sobie
wampira na ramię i wyniosła go z domu. Położyła go na trawie pod
jednym z drzew. Elijah otworzył oczy, spojrzał na nią i wyciągnął
ku jej twarzy dłoń.
-Jesteś głodny, ale nie mam dla
Ciebie krwi, możesz napić się mojej, jeżeli nie sprawi Ci to
problemu.-odparła i nachyliła głowę, ku jego ustom. Wampir złapał
ją za szyje i zatopił w niej swoje ostre kły. Trzymał ją mocno,
jej włosy okalały jego twarz, wtuliła się w niego, a on sycił
się nią. Wreszcie przestał. Przetarł usta mankietem od koszuli,
wygładził włosy i otrzepał się z kurzu. Patrzył na nią, a ona
na niego. Przybliżył swoje usta do jej ust i pocałował,
gwałtownie, namiętnie, wbił się w nie i mocno ją objął.
Chciała się wyrwać z jego uścisku, ale czuła się w nim tak
dobrze i bezpiecznie. Gdy przestał ja całować, objął ja w tali,
a ona położyła się na nim , oparła głowę o jego ramię.
Uśmiechnęła się. - Nie powinniśmy tego robić. Mówiłam Ci.
-Wiem, powtarzasz, to za każdym razem,
gdy Cię całuję, podczas naszych spotkań. - pogładził ją po
twarzy. - Jak mnie odnalazłaś ? -zapytał
-Trumny ma Stefan, jednej nie może
otworzyć , zadzwonił po mnie, a ja wyjęłam z Ciebie sztylet. -
powiedziała .
-To pewnie trumna z Finem.- odparł
wampir.
-Właśnie o to chodzi. Są cztery
trumny Elijah, w jednej byłeś ty, w dwóch innych są Koll i Finn,
a w czwartej ?
-Rebekah ? Któż by inny ?
-Nie Rebekah jest zasztyletowana u
Salvatorów. Ja ma myśl, ale to tylko moje zdanie, może...
-Moja matka ? -zapytał ją. Penelope
podniosła się i spojrzała w jego oczy.
-Wiem, to absurd, ale nie widzę innej
możliwości. - podała mu rękę , żeby wstał, oboje już ruszyli
w stronę domu. Penelope weszła tam bez problemu, ale Elijah
przystanął na chwilę. - Poproś je, to Cię wpuszczą. -odparła i
zaczęła iść w stronę piwnicy, po chwili dołączył do niej
wampir. Gdy stanęli przed trumnami, wampirzyca chciała wyjąć
sztylet z ciała Kolla, ale Elijaha ją powstrzymał.
-Jeszcze nie teraz, oni muszą poczekać
na swój czas. - zamknął wieko i podszedł do trumny wystawionej na
swoistym piedestale. Złapał za jej krawędź i próbował otworzyć.
Mocował się z nią przez chwile, po czym rzekł. -Już próbowałaś
? -Penelope przytaknęła głową. - Nie otworzyła się i czekasz na
Owena ? - ponownie przytaknęła.
- Po prostu chciałam zobaczyć jak się
z nią siłujesz. - uśmiechnęła się zalotnie. - Co teraz ?
Pójdziesz do Klausa ? -zapytała
- Nie , poczekam.
-Pozwolisz , że ukryję Cię w domu
braci Salvatore ? Mam nadzieję, że dostałeś zaproszenie. -
oblizała usta i oparła się o ścianę. Elijah podszedł do niej i
próbował pocałować, ale teraz odwróciła głowę. Przyłożyła
do jego ust palec , przez chwilę obrysowywała nim kształt jego
warg. - Wiesz, że nie możemy, tyle lat się nam udawało, wiem, ale
ja nadal kocham innego i nic tego nie zmieni.
-Nawet fakt, że Cię nie pamięta ?
Nie pamięta jak byliście razem, jak braliście ślub i jak
umierałaś na jego oczach, jak wmawiałaś mu, że jesteś w ciąży
?!-wykrzyknął jej w twarz.
-Przestań ! - powiedziała w jej
oczach pojawiły się łzy.
-Mimo wszystko wciąż go kochasz.
-Wiesz, że gdybym go nie poznała
wtedy, nadal bylibyśmy razem, ale... ja wciąż Cię kocham Elijah,
jednak nie tak mocno jak kiedyś i nie w ten sam sposób, musisz to
zrozumieć.
-Ale jak myślałaś , że on nie żyje,
znów kochałaś mnie tak jak przedtem. - chciała coś powiedzieć,
ale wampir położył swoją dłoń na jej ustach i nie pozwolił na
to - Nie wysilaj się, jednego tylko nie rozumiem. Jak to się
dzieje, że kobiety z naszego rodu, tracą głowę, dla braci
Salvatore ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz