Elijah czuł się
skompromitowany i upokorzony faktem iż tkwił wepchnięty do szafy w
jednym z pokoi w domu braci Salvatore. Jednak z tego miejsca i dzięki
malutkiej szparze między drzwiczkami mógł obserwować Penelope i
Stefana. Dokładnie widział każdy jej ruch i ta gracja z jaką się
poruszała. Widział jak frywolnie bawiła się swoimi lokami i
patrzyła na niego zalotnie, a on mimo iż nie był już kontrolowany
przez Klausa , lecz nie zdradzał się ze swoimi zamiarami gdyby
tylko tego oczekiwała śpiewał by na jej zawołanie. Elijah
wiedział, że sprawia jej to ból, ogromy ból , że musi
wykorzystywać osobę, którą kocha i ceni. Jednak teraz to było
nieuniknione. Penelope była osobą, dla której rodzina był
najważniejsza, wiedziała np. gdzie można spotkać Katherine i
wykorzystywała to, jednak nie w perfidny sposób, raczej czysto
ludzki i uczuciowy. Nigdy mu nie powiedziała, gdzie ona jest, ani
jemu, ani Klausowi. Wiedział też, że od dawna znała prawdę o
Elenie. Skąd ? Tego już mógł, się tylko domyślać. Penelope
była wyjątkowa, wyjątkowa dla niego. Dokładnie pamiętał dzień,
kiedy odkrył , że kocha ją w inny sposób niż może ją kochać.
Pamięta dokładnie ich pierwszy pocałunek. Rok 1150, Rzym. Chyba
październik, albo listopad. Zawsze się ukrywali, żyli jak cienie,
jak przestępcy, którzy
chowali się przed policją. Szybko, namiętnie w tajemnicy
przez tysiąclecia. Do 1859 roku.
Penelope weszła ukradkiem
do domu, Elijah został na zewnątrz dopóki nie da mu sygnału, że
może wejść. W środku zastała tylko Stefana, siedział w salonie
i sączył krew. Zdziwił
się, że nie potrzebowała zaproszenia, nie pamiętał by widział
ją w tym domu wcześniej, jednak nie zapytał o to.
-Napijesz się ?
-zaproponował, a ona przystała na jego propozycję. Wzięła do
ręki olbrzymi dzban i szklankę, wypełniła ja do pełna, zrzuciła
torbę na podłogę i usiadła naprzeciw wampira.- Nastąpił jakiś
przełom ? -zapytał ja.
-Nie, na razie muszę poczekać na
pomoc, mój towarzysz, Owen, będzie tu lada dzień, spodziewałabym
się go jutro w godzina
porannych. - odparła i upiła łyk. Stefan przyglądał się jej
uważnie. Ostatni raz widzieli się w 1977
roku w Barcelonie. Prowadziła wtedy malutki sklep z
przyprawami, tuż przy plaży. Zatrzymał się u niej na tydzień,
porozmawiali o danych czasach, powspominali przygody , które
przeżyli. To jak ukrywali się przed rodzinami, on , Penelope i
Damon. Zauważył ,też wtedy , że ilekroć wypowiada jego imię,
sprawiało jej to ból, widział grymas na jej twarzy, ale uszanował
to i od tamtej pory nie wymawiał jego imienia. Pomijał go nawet we
wspomnieniach. Zrozumiał też, dlaczego wcześniej nie powiedziała
mu, że jest wampirem , dlaczego ich nie odszukała i dlaczego
musiała odejść , wtedy w 1864 r.
-Pokazać Ci twój pokój ? -
przytaknęła, chwyciła torbę i poszła z nim na górę. Otworzył
jej jedną z sypialni , piękne
, przestronne pomieszczenie, urządzone w starym style. Nigdy
w nim nie była, a nie była to jej pierwsza wizyta w domu
Salvatorów. Podziękowała mu i poprosiła, by zostawił ją samą,
co uszanował i wyszedł. Penelope otworzyła drzwi balkonowe i
wyszła na taras, zawołała wampirem gestem ręki i weszła do
środka.
- Jest tylko jedno łóżko. -
powiedział Elijah, gdy znalazł się w środku.
-Więc śpisz na fotelu. - skwitowała
wampirzyca. Elijah podszedł do niej od tyłu i złapał za talię. -
Przestań. - powiedziała. - Nie miałeś przypadkiem, gdzieś mnie
zabrać ? -zapytała. Jednak zanim wampir zdążył coś
odpowiedzieć, wylądował w szafie i napotkał przerażone
spojrzenie Penelope.
-Jeżeli
byś czegoś potrzebowała, tylko powiedz. - odparł Stefan
-
Dobrze, wiesz, czego potrzebuję, odpowiedzi, co do trumien .-
zaczęła Penelope, widziała, że Stefan, przy dobrym podejściu
powiedziałby jej, ale chyba sam jeszcze dokładnie nie wiedział.
Wampir jednak nie odpowiedział, zaczął tylko czegoś szukać w
kurtce.
-Pomyślałem, że powinienem Ci to
dać. - powiedział Stefan -
Nie spaliłem ich jak prosiłaś, zostawiłem. - wręczył jej do
ręki małe zawiniątko i wyszedł. Wampirzyca usiadła na łóżku,
Elijah wyszedł już z szafy i dołączył do niej. Spojrzał na jej
dłonie. Dziewczyna wyjęła z koperty dokładnie dwadzieścia zdjęć.
Schludnych, wyczyszczonych, zadbanych. Na każdym figurowała ona, na
większości bracia Salvatore i różne osoby, ludzie. Nie było tam
żadnego wampira oprócz niej. Każde było podpisane, figurowało na
nich jedna data, 29 kwietnia 1860 rok, Mystic Falls. Penelope zaczęła
płakać, nie widziała tych zdjęć od 1864 roku. Elijah objął ją
mocno, jej ból sprawiał i jemu ból, lecz on jeszcze nie potrafił
patrzeć na nią w sukni ślubnej i w objęciach mężczyzny, któremu
wtedy oddała swoje serce na wieki, wyrywając je jemu z klatki
piersiowej.
Damon wrócił wściekły wieczorem,
trzasnął drzwiami i od razu chwycił butelkę szkockiej . Zaczął
wyklinać, mówić coś na temat Klausa i Bonnie. Stefan stał
uważnie w holu i przysłuchiwał się wszystkiemu.
- I co się gapisz. Zrobiłbyś coś, a
nie tylko liczył na łut szczęścia, bo dla Twojej wiadomości, już
go nie mamy. Cholera ! - krzyknął i rzucił butelką w ogień,
ten, że ten o mało nie wystąpił z komina.
- Bonnie sobie nie poradziła ? Czego
się innego spodziewałeś, nie jest zbyt doświadczoną czarownicą.
Jutro może nam się uda braciszku, więc nie marnuj więcej
szkockiej, bo nasz gość, nie będzie miał co pić. - powiedział
Stefan.
-Gość ? Jaki gość ? Nie mów, że
Kate nas odwiedziła. Witaj suko ! -krzyknął.
- Dla Twojej wiadomości Damonie
Salvatore nie wypada damy nazywać suką, kurwą czy dziwką, jeżeli
chciałbyś użyć, jakiegoś innego rzeczownika pod moim adresem. -
Penelope ubraną w kusa złotą sukienkę, podkreślająca kolor jej
oczu i czarne obcasy weszła do salonu i wyrwała mu z ręki whisky,
którą akurat trzymał i ponownie celował w komin. Damon
znieruchomiał, zdawało mu się, że zobaczył przed sobą anioła,
takie pięknego, że blask oślepił go. Ukłonił się nisko i
pochwycił jej dłoń, by ją pocałować.
- Damone Salvatore. -przedstawił się.
-Penelope S... Stone. -odparła i
zarumieniła się. Przypominał teraz tamtego Damona z 1859 rok, tego
którego spotkała na stacji kolejowej i tego który niósł ją
przez pół drogi do miasteczka na rękach. - Miło mi Cię poznać,
chociaż wydaje mi się, że znam Cię bardzo dobrze, ale to chyba
dzięki opowieściom Stefana o Tobie.
-Mam nadzieję,. Że mój braciszek
wspomniał o tym jakim to jestem dżentelmenem, wampirem honoru ,
przystojniakiem i o całej reszcie moich zalet. - Penelope roześmiała
się. Usiadła z nim w fotelu i zaczęli dyskutować. Wampir
całkowicie zapomniał o złości jaką przed chwilą w sobie miał.
Tajemnicza nieznajoma całkowicie nim zawładnęła. Zajęci rozmową,
nie zauważyli jak Stefan wymknął się z mieszkania i jak Elijah w
pośpiechu opuścił pokój Penelope. Jednak miłą pogawędkę,
przerwał im sms, który wampirzyca dostała . Szybko wyciągnęła
telefon i udała się do drugiego pokoju. Była to wiadomość od
Owena. ,, Jestem w drodze, ale nie sam. Masz pozdrowienia od Kate”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz