20 września 2012

003. Gorzkie wspomnienia.

Elijah czuł się skompromitowany i upokorzony faktem iż tkwił wepchnięty do szafy w jednym z pokoi w domu braci Salvatore. Jednak z tego miejsca i dzięki malutkiej szparze między drzwiczkami mógł obserwować Penelope i Stefana. Dokładnie widział każdy jej ruch i ta gracja z jaką się poruszała. Widział jak frywolnie bawiła się swoimi lokami i patrzyła na niego zalotnie, a on mimo iż nie był już kontrolowany przez Klausa , lecz nie zdradzał się ze swoimi zamiarami gdyby tylko tego oczekiwała śpiewał by na jej zawołanie. Elijah wiedział, że sprawia jej to ból, ogromy ból , że musi wykorzystywać osobę, którą kocha i ceni. Jednak teraz to było nieuniknione. Penelope była osobą, dla której rodzina był najważniejsza, wiedziała np. gdzie można spotkać Katherine i wykorzystywała to, jednak nie w perfidny sposób, raczej czysto ludzki i uczuciowy. Nigdy mu nie powiedziała, gdzie ona jest, ani jemu, ani Klausowi. Wiedział też, że od dawna znała prawdę o Elenie. Skąd ? Tego już mógł, się tylko domyślać. Penelope była wyjątkowa, wyjątkowa dla niego. Dokładnie pamiętał dzień, kiedy odkrył , że kocha ją w inny sposób niż może ją kochać. Pamięta dokładnie ich pierwszy pocałunek. Rok 1150, Rzym. Chyba październik, albo listopad. Zawsze się ukrywali, żyli jak cienie, jak przestępcy, którzy chowali się przed policją. Szybko, namiętnie w tajemnicy przez tysiąclecia. Do 1859 roku.


Penelope weszła ukradkiem do domu, Elijah został na zewnątrz dopóki nie da mu sygnału, że może wejść. W środku zastała tylko Stefana, siedział w salonie i sączył krew. Zdziwił się, że nie potrzebowała zaproszenia, nie pamiętał by widział ją w tym domu wcześniej, jednak nie zapytał o to.
-Napijesz się ? -zaproponował, a ona przystała na jego propozycję. Wzięła do ręki olbrzymi dzban i szklankę, wypełniła ja do pełna, zrzuciła torbę na podłogę i usiadła naprzeciw wampira.- Nastąpił jakiś przełom ? -zapytał ja.
-Nie, na razie muszę poczekać na pomoc, mój towarzysz, Owen, będzie tu lada dzień, spodziewałabym się go jutro w godzina porannych. - odparła i upiła łyk. Stefan przyglądał się jej uważnie. Ostatni raz widzieli się w 1977 roku w Barcelonie. Prowadziła wtedy malutki sklep z przyprawami, tuż przy plaży. Zatrzymał się u niej na tydzień, porozmawiali o danych czasach, powspominali przygody , które przeżyli. To jak ukrywali się przed rodzinami, on , Penelope i Damon. Zauważył ,też wtedy , że ilekroć wypowiada jego imię, sprawiało jej to ból, widział grymas na jej twarzy, ale uszanował to i od tamtej pory nie wymawiał jego imienia. Pomijał go nawet we wspomnieniach. Zrozumiał też, dlaczego wcześniej nie powiedziała mu, że jest wampirem , dlaczego ich nie odszukała i dlaczego musiała odejść , wtedy w 1864 r.
-Pokazać Ci twój pokój ? - przytaknęła, chwyciła torbę i poszła z nim na górę. Otworzył jej jedną z sypialni , piękne , przestronne pomieszczenie, urządzone w starym style. Nigdy w nim nie była, a nie była to jej pierwsza wizyta w domu Salvatorów. Podziękowała mu i poprosiła, by zostawił ją samą, co uszanował i wyszedł. Penelope otworzyła drzwi balkonowe i wyszła na taras, zawołała wampirem gestem ręki i weszła do środka.
- Jest tylko jedno łóżko. - powiedział Elijah, gdy znalazł się w środku.
-Więc śpisz na fotelu. - skwitowała wampirzyca. Elijah podszedł do niej od tyłu i złapał za talię. - Przestań. - powiedziała. - Nie miałeś przypadkiem, gdzieś mnie zabrać ? -zapytała. Jednak zanim wampir zdążył coś odpowiedzieć, wylądował w szafie i napotkał przerażone spojrzenie Penelope.
-Jeżeli byś czegoś potrzebowała, tylko powiedz. - odparł Stefan
- Dobrze, wiesz, czego potrzebuję, odpowiedzi, co do trumien .- zaczęła Penelope, widziała, że Stefan, przy dobrym podejściu powiedziałby jej, ale chyba sam jeszcze dokładnie nie wiedział. Wampir jednak nie odpowiedział, zaczął tylko czegoś szukać w kurtce.
-Pomyślałem, że powinienem Ci to dać. - powiedział Stefan - Nie spaliłem ich jak prosiłaś, zostawiłem. - wręczył jej do ręki małe zawiniątko i wyszedł. Wampirzyca usiadła na łóżku, Elijah wyszedł już z szafy i dołączył do niej. Spojrzał na jej dłonie. Dziewczyna wyjęła z koperty dokładnie dwadzieścia zdjęć. Schludnych, wyczyszczonych, zadbanych. Na każdym figurowała ona, na większości bracia Salvatore i różne osoby, ludzie. Nie było tam żadnego wampira oprócz niej. Każde było podpisane, figurowało na nich jedna data, 29 kwietnia 1860 rok, Mystic Falls. Penelope zaczęła płakać, nie widziała tych zdjęć od 1864 roku. Elijah objął ją mocno, jej ból sprawiał i jemu ból, lecz on jeszcze nie potrafił patrzeć na nią w sukni ślubnej i w objęciach mężczyzny, któremu wtedy oddała swoje serce na wieki, wyrywając je jemu z klatki piersiowej.


Damon wrócił wściekły wieczorem, trzasnął drzwiami i od razu chwycił butelkę szkockiej . Zaczął wyklinać, mówić coś na temat Klausa i Bonnie. Stefan stał uważnie w holu i przysłuchiwał się wszystkiemu.
- I co się gapisz. Zrobiłbyś coś, a nie tylko liczył na łut szczęścia, bo dla Twojej wiadomości, już go nie mamy. Cholera ! - krzyknął i rzucił butelką w ogień, ten, że ten o mało nie wystąpił z komina.
- Bonnie sobie nie poradziła ? Czego się innego spodziewałeś, nie jest zbyt doświadczoną czarownicą. Jutro może nam się uda braciszku, więc nie marnuj więcej szkockiej, bo nasz gość, nie będzie miał co pić. - powiedział Stefan.
-Gość ? Jaki gość ? Nie mów, że Kate nas odwiedziła. Witaj suko ! -krzyknął.
- Dla Twojej wiadomości Damonie Salvatore nie wypada damy nazywać suką, kurwą czy dziwką, jeżeli chciałbyś użyć, jakiegoś innego rzeczownika pod moim adresem. - Penelope ubraną w kusa złotą sukienkę, podkreślająca kolor jej oczu i czarne obcasy weszła do salonu i wyrwała mu z ręki whisky, którą akurat trzymał i ponownie celował w komin. Damon znieruchomiał, zdawało mu się, że zobaczył przed sobą anioła, takie pięknego, że blask oślepił go. Ukłonił się nisko i pochwycił jej dłoń, by ją pocałować.
- Damone Salvatore. -przedstawił się.
-Penelope S... Stone. -odparła i zarumieniła się. Przypominał teraz tamtego Damona z 1859 rok, tego którego spotkała na stacji kolejowej i tego który niósł ją przez pół drogi do miasteczka na rękach. - Miło mi Cię poznać, chociaż wydaje mi się, że znam Cię bardzo dobrze, ale to chyba dzięki opowieściom Stefana o Tobie.
-Mam nadzieję,. Że mój braciszek wspomniał o tym jakim to jestem dżentelmenem, wampirem honoru , przystojniakiem i o całej reszcie moich zalet. - Penelope roześmiała się. Usiadła z nim w fotelu i zaczęli dyskutować. Wampir całkowicie zapomniał o złości jaką przed chwilą w sobie miał. Tajemnicza nieznajoma całkowicie nim zawładnęła. Zajęci rozmową, nie zauważyli jak Stefan wymknął się z mieszkania i jak Elijah w pośpiechu opuścił pokój Penelope. Jednak miłą pogawędkę, przerwał im sms, który wampirzyca dostała . Szybko wyciągnęła telefon i udała się do drugiego pokoju. Była to wiadomość od Owena. ,, Jestem w drodze, ale nie sam. Masz pozdrowienia od Kate”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz